photo by Jonathan Simcoe on Unsplash

Z naszej perspektywy odpowiedź na pytanie o szczepienia jest oczywista – SZCZEPIĆ. Dla wyjaśnienia tej postawy przedstawiam poniżej dwie krótkie opowieści: z historii trochę starszej i tej zupełnie najnowszej, zaś na koniec wisienka na torcie, czyli powód tego wpisu.

Czy ktokolwiek z nas pamięta ospę prawdziwą? Oczywiście, że nie, ale doskonale o niej pamiętali dowódcy wojsk brytyjskich w Ameryce Północnej w czasie wojen z armią francuską i Indianami (1754–1767), którzy użyli wirusów ospy prawdziwej jako broni biologicznej. Żołnierze wywołali epidemię, rozdając Indianom koce używane wcześniej przez ludzi chorych na ospę. Podczas epidemii zmarło ponad 50% członków wielu szczepów indiańskich. Potencjalna groźba zakażenia ospą prawdziwą na skutek użycia broni biologicznej znacznie się zmniejszyła po 1796 roku, gdy Edward Jenner wykazał, że przed zachorowaniem na ospę prawdziwą chroni przebycie zakażenia wirusem ospy krowiej (cowpox). Następstwem tego odkrycia było rozprzestrzenienie się na całym świecie praktyki szczepienia ludzi wirusem ospy krowiej. W 1967 roku pod egidą Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) rozpoczęto kampanię szczepień, która zakończyła się w 1977 roku całkowitą eradykacją ospy prawdziwej. W 1980 roku World Health Assembly zaleciło zaprzestanie szczepienia we wszystkich krajach.

Cztery lata temu rozmawiałem z bardzo doświadczoną pediatrą, która zapytała mnie, czy pamiętam jak wygląda odra – bo ona nie. Gdyby pracowała we Włoszech szybko zmieniłaby zdanie, albowiem od początku tego roku na odrę zachorowało tam 1920 osób – jak poinformowały władze tego kraju. Bilans za kwiecień 2017 roku: 385 przypadków odry. To pięć razy więcej niż w kwietniu w 2016 roku. W całym 2016 roku na odrę zachorowały 844 osoby. W komunikacie ogłoszonym 28 kwietnia urzędnicy poinformowali, że w jednej trzeciej przypadków w przebiegu odry wystąpiły komplikacje, a 40 proc. chorych wymagało hospitalizacji. Zachorowania na odrę występują w niemal wszystkich regionach Włoch, jednak najwięcej przypadków odnotowano w tych zamożnych – tam, gdzie działalność ruchów antyszczepionkowych jest największa. Dostępne dane wskazują, że niemal 90 proc. osób, które zachorowały na odrę, nie było szczepionych przeciwko tej chorobie. Włoskie władze nie mają wątpliwości, że gwałtowne zwiększenie liczby zachorowań, z jakim kraj zmaga się od kilku miesięcy, ma związek ze zmniejszającym się odsetkiem zaszczepionych dzieci. W efekcie dyskusji publicznej w maju 2017 roku rząd podjął decyzję: obowiązkowe będą szczepienia dla dzieci do 6. roku życia, a do przedszkoli nie będą przyjmowane dzieci nieszczepione ze względu na przekonania rodziców. W przypadku dzieci starszych rząd przewiduje wprowadzenie grzywien za uchylanie się od szczepień ochronnych przeciwko wymienionym w dekrecie chorobom. Od nowego roku szkolnego do włoskich przedszkoli będą przyjmowane wyłącznie te dzieci, których rodzice przedstawią uzupełnioną kartę szczepień. Obowiązkowe szczepienia to m.in. przeciwko odrze, śwince, różyczce i krztuścowi.

I na koniec obiecana „wisienka” – przeglądając internet znalazłem ostatnio blog Marcina Napiórkowskiego mitologiawspolczesna.pl, a tam tekst o „rozproszeniu wyjaśnień”, w którym na warsztat bierze historię ruchów antyszczepionkowych. Na końcu tego wpisu przedstawiony jest prosty diagram opisujący mechanizm ruchów antyszczepionkowych, zaś cały artykuł zdecydowanie polecam jako kolejny punkt do rozważania, dlaczego zdecydowanie warto szczepić.

Wstydliwa historia ruchów antyszczepionkowych

Tomasz Gruziel

data wpisu: 2017.08.12